3/24/2018

3/24/2018

Zyta Rudzka "Krótka wymiana ognia"

Zyta Rudzka "Krótka wymiana ognia"
Siedzimy w ciszy. Tylko tego da się teraz słuchać. 

Byłam niesamowicie ciekawa, ile młoda dziewczyna może wynieść z książki, której główna bohaterka jest bliska końca swoich dni. Przepaść pokoleniowa może nieść sporo wiedzy i wskazówek na temat życia, ale może być też powodem niezrozumienia. Jak było w tym przypadku?

Literatura to dar alternatywnej egzystencji, dar drugiego istnienia. 

"Krótka wymiana ognia" to opowieść o kobiecie, która odkrywa w sobie starość i postanawia w jakiś sposób podsumować swoje życie, kategoryzując je na różne obszary - rodzinne poprzez role córki, żony, matki oraz twórcze, zawodowe poprzez rolę poetki. Przywołuje wspomnienia, typowe dla poszczególnych ról, chcąc zamknąć swoje życie. Ale jak może to zrobić, kiedy jeden z rozdziałów pozostaje wciąż otwarty? Jej relacja z córką została przerwana, kiedy ta nagle zniknęła. Odnalezienie jej staje się dla Romy Dąbrowskiej sprawą pilniejszą ponad wszystko inne.

Zawsze kochamy niewłaściwego mężczyznę. Z wyjątkiem synów i wnuków. 

Gdybym miała powiedzieć, czym uwiodła mnie Zyta Rudzka, to bez wahania wskazałabym dwie rzeczy. Pierwszą z nich jest pełen sprzeczności styl autorki - krótkie, rwane zdania, potoczne słowa, wyrażenia bez ogródek, gwara, bezpośredniość, czasami nawet wulgaryzmy, a na drugim krańcu pewna delikatność i poetyckość. To właśnie sprawia, że książka jest bardzo dosadna, a nie tkliwa i sentymentalna, na co wskazywać mógłby opis. W tej powieści język jest grą, czasami nawet szokującą czytelnika, dzięki czemu zdania same w sobie są wartością, a nie tylko nośnikiem kolejnych wydarzeń.

Nasza równość wynika z różnicy. 

Zycie Rudzkiej uległam też z powodu nietuzinkowej, także rwanej kompozycji książki. Często bywa, że po lekturze, a częściej podczas niej, zadaje sobie wszystko mówiące pytanie: "o ch*j tu chodzi?!". Wtedy zazwyczaj rzucam książką o ścianę i zaczynam kpić, podobnie jak autor zakpił sobie ze mnie. Podczas czytania "Krótkiej wymiany ognia" to pytanie w mojej głowie padło kilka razy, ale było to pytanie zaciekawienia, za co odpowiedzialna była sama konstrukcja tej niewielkiej powieści. Rozdziały są rozstrzelone osobowo i czasowo, a taki rozdźwięk nierzadko dostrzegałam w jednym, wydawałoby się, spójnym fragmencie. W końcu coś, co wymaga od czytelnika zarówno chłodnej logiki, jak i abstrakcyjnej wyobraźni. 

Kiedyś oddałam mu serce, a on zwrócił mi je tak niechlujnym gestem, jakby wydawał resztę. 

Powyższe kwestie sprawiają, że książka ma w sobie specyficzną refleksyjność. Dystans wobec starości? Główna bohaterka wydaje się mieć w sobie raczej sporo nienawiści wobec swojego ciała. Patrzy na nie trzeźwo, na chłodno i z wyrachowaniem, dostrzegając przepaść między nim a swoją młodzieńczą witalnością. Mówi jak jest, bez zbędnego upiększania. Tytułowa wymiana ognia rozgrywa się na liniach młodość - starość, teraźniejszość - przeszłość, ja stara - ja młoda. Kto z tego pojedynku wyjdzie całość - starość czy Roma?

Nic na to nie wskazuje, ale mężowie, jak przypuszczam, też kiedyś byli mężczyznami. 

Jednocześnie w książce czegoś mi zabrakło. Może wspomnianego ognia? Zapoznając się z opisem przeczytamy cytat z motywem ognia, który wydaje się rozpoczynać niniejszą powieść. Ale nie, tak nie jest. Właśnie może to sprawiło, że dostałam nie to, czego oczekiwałam. Erotyczne przygody, miłosne wspomnienia, chwile namiętności? Nie, raczej nie. Powiedziałabym, że co najwyżej opowieść o związkach i kilku mężczyznach z przeszłości, nic więcej.

Ty się zastanów. Się chcesz kochać? Czy się zdrowo wysypiać po nocach?

Czy jest to książka dla dojrzałych kobiet? Być może. Dla kobiet wchodzących dopiero w okres dojrzałości? Być może. Dla młodych kobiet? Być może. Nie wiem. Trudno określić. Na pewno jest to książka dla bardziej wymagającego czytelnika.

Powracający sen to wiadomość. Sama jej nie usłyszę. 

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 14.03.2018
Liczba stron: 198
Przeczytane: 08.03.2018
Ocena: 6/10


Copyright © Satukirja , Blogger