8/19/2017

8/19/2017

Tove Janssson "Lato"

Wszystko to istnieje, jeśli się tego szuka i ma na to czas, to znaczy, jeśli można sobie pozwolić na szukanie i w czasie szukania jest się swobodnym i znajduje się rzeczy, o których się nigdy nie myślało. Czasem ludzie są tacy, jak to przeważnie bywają ludzie, i sami nie wiedzą, czego chcą. Ale wszystko można załatwić. Czasem jednak mają jakieś określone marzenie i chcą mieć coś, co mogliby zatrzymać na stałe.

O Tove Jansson można powiedzieć naprawdę wiele, a i tak najczęściej nazywana jest mamą Muminków. Ja tego tak nie widzę. Dla mnie jest przede wszystkim czarodziejką słowa. Chociaż trochę zawiodłam się po ostatniej Tove dla dorosłych w wydaniu "Słonecznego miasta", to "Lato" oczarowało mnie na nowo.

Szukać czegoś i zbierać to rzecz całkiem szczególna, bo nie można wtedy widzieć nic prócz tego, czego się szuka. 

Ta niewielka książka składa się z dwudziestu dwóch opowiadań, których bohaterkami są wnuczka i babcia. Przebywają one na wyspie i spędzają razem czas, podczas gdy ojciec dziewczynki pracuje w pobliżu. Nie jest jednak sielsko. Nie bawią się w stereotypowe dla tego układu zabawy, ani nie romawiają ze sobą ckliwie. Często się kłócą, babcia czasami przeklnie przy paleniu papierosów i zachęcaniu dziewczynki do zabaw zakazanych przez ojca, a Sophii zdarza się wpaść w furię, którą babcia potrafi w magiczny sposób poskromić - na pewno nie przytuleniem i słodkim słowem. 

Nie można ufać komuś, kto tylko na wszystko pozwala. 

Jestem zdumiona, jak zresztą przy każdym spotkaniu z autorką, jak jej proza pozbawiona jest schematów i stereotypów. Zdaję sobie sprawę, że część z tego wynika z różnic kulturowych i fińskiego podejścia do dzieci, które przez mentalność Finów zawsze różniło się od naszego nawet w czasach współczesnych autorce. Powiem to, co zwykle - można tylko wyciągać wnioski i się uczyć. A z tej książki można wyciągnąć wiele, bo choć maleńka objętościowo, to ogromna w treść i uczucia, które nie są widoczne na pierwszy rzut oka. Relacja wnuczki i babci jest piękna, ale tylko refleksyjny czytelnik będzie mógł to dostrzec. 

Czasem dla człowieka coś staje się jasne, kiedy jest już za późno i kiedy nie ma już siły zaczynać od początku albo też zapomina o wszystkim po drodze i nawet o tym nie wie. 

Być może przyczyną jest pominięcie oczywistości w relacji rodzinnej, czyli miłości. Przez dwieście czterdzieści stron nie ma ani słowa uczuciu między członkami rodziny, a jednak czuje się je, kiedy już kończymy ostatnią stronę, zamykamy książkę i odkładamy ją z ciężkim sercem na półkę. Miłość do ojca pokazana jest w uspokajaniu się, kiedy jest blisko, a miłości romantycznej mówi Sophia w kontekście kota. Tutaj nie ma wzruszeń. Spokój ogarnia czytelnika, chociaż jego serce bije zdecydowanie szybciej z tęsknoty za własnym utraconym dzieciństwem. 

Nawet za rośliny doniczkowe przyjmuje się odpowiedzialność, jak za wszystko inne, czym się człowiek opiekuje i co nie może samo stanowić o sobie. 

Trudność odnalezienia sensu "Lata" polega też na ukrytej symbolice. Nie ma tutaj wyszukanych metafor, które podczas czytania od razu rozszyfrowujemy jako przenośnie, nawet jeśli nie potrafimy odczytać ich znaczenia. Ukryty sens znajduje się pod słowami zwykłymi, a rozszyfruje je tylko czytelnik, dla którego owe słowa są ważne. Każdy też dawny fragment zrozumie inaczej - ja bardzo szybko zobaczyłam pewne aspekty ludzkiej psychiki w rozprawie sześciolatki na temat dżdżownic. Nie mówiąc już o tym, że późniejszy tytuł "Inne małe zwierzątka" cudownie pokazuje różne relacje międzyludzkie. Trudność polega więc nie na wyszukanych słowach i zawiłych przenośniach, a na ukryciu metafor pod słowami, które łatwo można pominąć. 

Jaka szkoda, że nie mogli nigdy przeprowadzić inteligentnej rozmowy na ten temat. Albo byli za młodzi, albo byli za starzy, albo też nie mieli na to czasu. 

Z pozoru krótka i napisana prostymi słowami książka może się wydawać czymś bezsensownym i pozbawionym wartości. Może się spodobać lub nie, choć pewnie każdy doceni pewne jej walory. Jednak dla wymagającego czytelnika, który lubi zabawy w ukryte i który lubi sam dochodzić do własnych wniosków na podstawie słów autora, będzie to niesamowita podróż - podróż do własnej przyszłej starości, do własnego przeszłego dzieciństwa oraz do Zatoki Fińskiej, gdzie życie toczy się odrobinę inaczej, choć także zatacza krąg. 

Może już większość powiedziano. I spostrzeżono, że to się wcale nie opłaca. Albo że się nie ma do tego prawa. 

Tak więc, jeśli jesteś czytelnikiem masowym, a nie refleksyjnym, tudzież ilościowym, a nie jakościowym, nie chwytaj tej książki. Nie czytaj jej także, jeśli wzruszasz się jedynie na modnych obecnie lekturach, które wykładają wszystko wprost już na pierwszej stronie. To książka do płynięcia donikąd, a zarówno do głębi własnej duszy.

- Dziwna rzecz z tą miłością - mówiła Sophia. - Im bardziej się kogoś kocha, tym mniej ten ktoś lubi człowieka. 
- Całkiem słusznie - nadmieniła babka. - I co się wtedy robi? 
- Kocha się dalej - odparła Sophia groźnie. - Kocha się coraz bardziej i bardziej. 
Babka westchnęła - i nic nie powiedziała.  

Przeczytane: 16.08.2017
Ocena: 10/10



9 komentarzy:

  1. Niełatwo mnie wzruszyć. Uważam, że jestem odporna na te popularne wyciskacze łez, więc chętnie sięgnę po książkę, która zmusza do uważnego odbioru, do innej lektury i odmiennego postrzeganie napisanych słów. Bardzo podoba mi się Twoja recenzja, widać, że historia do Ciebie trafiła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się cieszę, że moja recenzja trafiła do Ciebie - wydaje się - odpowiedniej osoby do lektury "Lata".

      Usuń
  2. Dla mnie Tove Jansson zawsze będzie Mamą Muminków :-) Wielki sentyment mam do tych książek, tyle w nich mądrości, że nawet po latach wracam do nich z przyjemnością. Zachęciłaś mnie do tego, by poznać autorkę od tej dorosłej strony :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorosła strona jest jeszcze lepsza. Może "Słoneczne miasto" nie było zbyt udane, ale "Córka rzeźbiarza" była przepiękna. "Lato" jest półkę niżej od niej, ale wciąż rewelacyjne.

      Usuń
  3. Bo takiej recenzji, a szczególnie tym ostatnim akapicie nie pozostaje mi nic innego jak najzwyczajniej w świecie... intensywnie rozglądać się za pozycją. Z pewnością niełatwa, wymagająca i zmuszająca co refleksji - to lubię ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka niełatwa lub raczej pozornie łatwa, ale znalezienie jej w księgarniach okaże się prościzną. Wystarczy szukać w nowościach ;)

      Usuń
  4. Muszę w końcu przeczytać jaką książke Tove Jansson inną niż Muminki.Przez przypadek trafiłam na twojego bloga i co widzę?Finomaniaka.A ja już myślałam,że ja jestem jedyna dziwna.
    Gorąco Cię pozdrawiam i na bloga będę wpadać ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Muminki kocham niezmiennie od dzieciństwa :) Aż się rozmarzyłam dzięki Tobie!
    Bardzo lubię tego typu książki. Odrobinę, Twój opis, przypomina mi "Sońkę" Karpowicza. Tam również ten dosłowny sens może się wydawać komuś bez sensu. Więcej, bo Karpowicz igra z kiczem i chyba nie każdy będzie w stanie to odebrać w odpowiedni sposób.
    A wracając do "Lata", czasami nie potrzeba wielkich słów i mocnej dosłowności, właśnie brak tego gwarantuje niekiedy większa głębię, niż najlepsze doprecyzowanie. Masz rację, że to niestety nie będzie książka dla każdego czytelnika.

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger