10/03/2018

10/03/2018

Karl Whitney "Dublin. Miasto nieodkryte"

Od mojej podróży do Dublina minęło już prawie pięć miesięcy, a ja tysiące razy zdążyłam się stęsknić. Owszem, może miasto nie jest zapierające dech w piersiach, ale dla mnie zawsze będzie osobistym symbolem. To miejsce, które ma swój czar i niepowtarzalną atmosferę - nic dziwnego, że zakochałam się od razu. 

Podobnie jak natychmiast po zobaczeniu musiałam mieć książkę "Dublin. Miasto nieodkryte". Moją uwagę zwróciło przede wszystkim ostatnie słowo tytułu. Nieodkryte. Tak, to zdecydowanie coś dla mnie. Podczas wizyty w Dublinie kręciłam się po mniej lub bardziej turystycznych miejscach, ale, prawdę mówiąc, do najbardziej oklepanych miejsc raczej nie zajrzałam (pomijając te, które naprawdę chciałam odwiedzić). Zdecydowanie lubię schodzić ze szlaku i wybierać bardziej urokliwe miejsca, w których jest mniej turystów. 

Spodziewałam się więc po tej książce czegoś zaskakującego. Tym bardziej, że autor - Karl Whitney związany jest w Dublinem od zawsze. Wydawać by się mogło, że ktoś taki pokaże nam miejsca, które mało kto zna. Niestety - tak się tylko mogło wydawać. 

Owszem, książka zawiera kilka informacji, które mnie zaskoczyły, jednak nie było ich zbyt wiele. Tematyka też jest uboga, a niektóre rozdziały są niemalże o tym samym. Co więc mamy w tej pozycji? Ścieki, rzeki, James Joyce, przedmieścia, deweloperzy i opuszczone osiedla. Tak, to wszystko - jest naprawdę ubogo. 

Jak to możliwe, że na ponad dwustu stronach zmieszczono tak niewiele? Cóż, kiedy połowę miejsca zabierają liczne informacje o autorze, trudno upchnąć w książce niewiele więcej. W lekturze o mieście dowiedziałam się o przejażdżce rowerowej autora, przeprowadzkach, jego rodzinie, historii edukacji, jakimi autobusami jeździ, co wypił... Naprawdę? Kiepsko. 

Mam wrażenie, że nie poczułam w ogóle klimatu Dublina. Po przebrnięciu przez wstęp popadłam w melancholię ze względu na znajome nazwy miejsc, z którymi tak emocjonalnie się związałam. Gdyby nie to, zapewne w ogóle nie poczułabym nic podczas tej lektury. 

Jeśli ktoś planuje wycieczkę do Irlandii lub uwielbia książki o tym kraju, może spokojnie odpuścić sobie tę lekturę. Co prawda zaznaczyłam tam całkiem sporo miejsc, które planuję jeszcze odwiedzić, ale więcej można dowiedzieć się nawet z przewodnika. Założę się, że tam nawet te miejsca zostały lepiej przedstawione. 


Wydawnictwo: Magnum
Data wydania: 2014
Liczba stron: 216
Przeczytane: 12.09.2018
Ocena: 3/10

                                         

10 komentarzy:

  1. Są gorsze i lepsze książki, ale uszki w górę - teraz na pewno czytasz coś lepszego!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od tego czasu zdążyłam przeczytać już kilka bardziej wartościowych książek ;)

      Usuń
  2. Hmm, chcialabym kiedyś odwiedzić to miasto, ale może rzeczywiście informacji poszukam gdzieś indziej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie największą inspiracją jest chyba Instagram. Widzę piękne zdjęcia z okolic Dublina, a później szukam o tych miejscach informacji ;)

      Usuń
  3. Kurde, ja mam tak samo. Dwa lata temu byłam we Włoszech i tęsknię całym serduchem <3
    Osobiście byłam nad jeziorem Como, więc jeżeli będziesz miała okazję, to leć tam <3
    Pozdrawiam ciepło :)
    Niekulturalna Kasia

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Satukirja , Blogger