9/15/2016

9/15/2016

Jan Parandowski "Król życia"

Przyjemność jest jedyną rzeczą, dla której żyję, a bezczynność jest matką doskonałości.

"Króla życia" Jana Parandowskiego udało mi się zdobyć za kilka groszy, ale do zakupu nie skusiła mnie cena. Książkę i tak chciałam przeczytać, więc bardzo dobrze się złożyło, że okoliczności sprzyjały natychmiastowemu zakupowi. 

Walkę z pospolitością prowadził na wszystkich polach, tępił ją komunałach, w mieszczańskich nałogach, w moralnej obłudzie, w życiu bez wrażeń. Był to wspaniale rozbudowany epikureizm młodego Mariusza z powieści Waltera Patera, subtelna alchemia, wydobywająca z życia codziennego tyle poezji i tyle wytworności, że dało się nimi przykryć całą resztę, owe nędzne strzępy naszych dni, które pod tą aureolą znikały, po prostu przestawały istnieć, i to, co uważano za jego ekscentryczność, było zawsze porywem ku jakiemuś ideałowi, ku światom nieznanym, ku błogostanom dalekim. 

Dlaczego tak bardzo chciałam sięgnąć po tę pozycję? Jestem zauroczona twórczością Oscara Wilde’a już od kilku lat, choć zdarzyło mi się sięgnąć jedynie po dwa jego dzieła. To jednak wystarczyło, aby wpisał się do kanonu moich ulubionych i najbardziej cenionych twórców. 

Nie mówcie mi o cierpieniach biedaków. To są konieczności. Mówcie mi o cierpieniach geniuszów, a będę wylewał krwawe łzy.

Natomiast "Król życia" to nic innego, jak właśnie biografia tegoż artysty. Różni się znacząco od swojego gatunku, bowiem Parandowski odszedł od klasycznej formy biografii i postanowił pokazać życie pisarza przy pomocy powieści, co dodatnio wpływa na atrakcyjność przyswajanych słów. 

W książkach złożyłem swój talent, życiu oddałem swój geniusz.

Ponadto taka struktura przybliża czytelnikowi osobę Oscara, ożywiając jego barwną postać w wyobraźni odbiorcy. Niestety, taki sposób prezentacji Wilde'a zakłóca odrobinę jego autentyczność. Został bohaterem książki, którego należało w jakiś sposób też wykreować. Wiadomo przecież, że większość dialogów nie jest prawdziwa. 

Fatalne błędy w życiu nie pochodzą stąd, że ktoś jest nierozsądny. Chwila nierozsądku może być najpiękniejszą chwilą. Zguba przychodzi dopiero wtedy, gdy błędy stają się logiczne i konsekwentne. 

Tekst naszpikowany jest opiniami autora, a także (niby) ludzi dookoła Wilde'a, czyli tak naprawdę znów są to opinie Parandowskiego ukryte w głowach innych postaci. No bo skąd niby mógłby wiedzieć, co ktoś myślał? Mniej więcej, owszem, gdyż można to wyczytać z wielu cennych źródeł. Ale czy źródła mówią, jak było naprawdę?

Wyznanie własnych błędów jest tak uciążliwe, tak bolesne, że każdy raczej woli je ukryć, zwalić na kogoś innego, obarczyć nimi srogie i nie dające się usunąć okoliczności.

Sama konstrukcja bardzo mnie irytowała. Na początku powieści już znajdowały się cytaty listu, który został napisany podczas pobytu Oscara w więzieniu. Zaburzona chronologia wprowadziła niepotrzebny chaos. Przedstawione wcześniej informacje należało faktycznie umieścić w miejscu stosownym do czasu akcji. 

Wszystko, cokolwiek robię, jest niezwykłe. Nie wierzę, abym mógł być pospolitym. 

Jak dla mnie styl samego Parandowskiego jest okropny. Wiem, że jest mnóstwo jego fanów, jednak ja zaliczam się do opozycji. O tym, że ja i Parandowski się nie lubimy, wiedziałam już wcześniej. To właśnie ten człowiek zepsuł mój start z miologią i starożytnością w ogóle. Miałam więc spore obawy przed tym czytelniczym krokiem, jednak wyzbyłam się uprzedzeń i postanowiłam dać autorowi jeszcze jedną szansę. Teraz moim problemem jest to, że na półce zalega mi jeszcze jedna jego książka. Niestety. 

W bałwochwalstwie matki można zawsze zaczerpnąć sporo otuchy, ale najlepszą ucieczkę od niepowodzeń była własna niewyczerpana ambicja. 

Niemniej, lektura okazała się bardzo ciekawa. Sposób przedstawienia życia Oscara Wilde'a dał fantastyczne wyobrażenie o tym, jak toczyła się egzystencja tytułowego "Króla życia".

Kiedy coś piszę, mam przed sobą jedynie cel artystyczny. Natchnienie nie zawiera w sobie idei moralnej lub niemoralnej. Nie chcę tworzyć ani zła, ani dobra, lecz coś, co by miało formy odpowiednie dla piękna, uczucia, dowcipu. 


Ocena: 6/10
Przeczytane: 24.08.2016





5 komentarzy:

  1. Słyszałam, lecz nie czytałam... jeszcze. Jest szansa, że sięgnę po tę książkę w przyszłości, jednak tak samo jak Ciebie, styl pisania autora nie do końca wpasowuje się w mój gust :)
    Pozdrawiam, chocabooks :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że warto się jednak przemęczyć i przeczytać, ale nie należy nastawiać się na zbyt wiele. U mnie dodatkowym plusem była cena (2,75 zł z Matrasie), więc w zasadzie nie żałuję.

      Usuń
  2. Przypuszczam, że po nią sięgnę, jak tylko będę miała okazję. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z okazją może być różnie, bo książka jest dość ciężko dostępna.

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger