Musimy dziś zrobić coś niezwykłego, gdyż zapowiada się piękny dzień.
Nie martw się - odparł Włóczykij. - Będziemy mieli piękne sny, a gdy się obudzimy, będzie wiosna.
Szlachetność sama w sobie jest ozdobą.
- Życie nie jest czymś spokojnym! - odparł Włóczykij z zadowoloną miną.
Pomyśleć sobie, że jest taka piękna, a nie potrafi nawet się z tego cieszyć!
Niezwykłe przygody to czasem dobra rzecz. Zmoknąć, przeżyć straszne chwile, dawać sobie radę samemu i takie różne rzeczy. Ale na dłuższą metę, co to za przyjemność?
Ogród wyglądał jak bukiet zaręczynowy pełen głębokich barw późnego lata.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu, dyndając nogami nad rzeką. Płynęła pod nimi nieprzerwanie, niosąc swe wody gdzieś het, w nieznane strony, do których Włóczykij tęsknił i gdzie znów pragnął podążyć samotnie.
Nie mogę uwierzyć, że ostatnią książkę z Muminkami przeczytałam w grudniu. Wydawało mi się, że dopiero co odłożyłam jedne Muminki na półkę, a tutaj takie zaskoczenie. Grudzień to jednak nie były ostatnie okoliczności czytelnicze z Tove Jansson - po drodze sięgnęłam jeszcze po "Słoneczne miasto", które zdecydowanie nie przypadło mi do gustu.
Tak więc "W Dolinie Muminków" było trochę na osłodę. Czy Tove znów mnie zawiodła? Zdecydowanie nie. Ten tomik (podobno trzeci w kolejności) był chyba jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym z całego cyklu. Gdybym miała określić go jednym słowem, użyłabym określenia "urocze". Tak, zdecydowanie. Urocze.
To słowo ciśnie się na usta, kiedy już zerknie się na spis treści. Każdy rozdział opatrzony jest stosownym zapiskiem, informującym o tym, co ma się wydarzyć. Te same zapiski znajdują się w tekście, po numerze rozdziału i od razu wprowadzają czytelnika w klimat doliny.
Trudno nie wspomnieć o ilustracjach - w tej części było tak wiele świetnych, że nie jestem w stanie wybrać swojej ulubionej. Chociaż jest to zaledwie trzeci tom, Muminki wyglądają już bardzo muminkowo (dla przykładu - w pierwszym tomie ani trochę). Pojawia się mnóstwo nieskomplikowanych rysunków, zajmujących zaledwie skrawek strony, a także sporo tych rozbudowanych na całą.
Sama treść też jest aż do bólu w stylu Muminków. Dzieją się tutaj rzeczy typowe dla tych trolli oraz te niespodziewane, które i tak zgrabnie wplątują się w ich życie. Pojawia się mnóstwo emocji - od radości z wyczarowanych przez Czarnoksiężnika przedmiotów po żal i tęsknotę za odchodzącym Włóczykijem. Te emocje oraz proste acz mądre zdania sprawiły, że nawet nie odczułam nieobecności małej Mi. Pojawiają się też nowi bohaterowie - Topik i Topcia.
Jedyną rzeczą, do której mogłabym się przyczepić, było kilka nieścisłości w toczącej się akcji. Nie były one jednak spore ani nie występowały w dużej ilości. Nie wpłynęły też niekorzystnie na rozumienie tekstu, choć raz musiałam się zatrzymać i dobrze wczytać, aby logicznie sobie co nieco wytłumaczyć - zapewne dziecko nie czepiałoby się z takiego nagłego przeskoku.
Dodam, że jako osoba niesugerująca się kolejnością cyklu, poleciłabym właśnie tą część jako rozpoczęcie swojej muminkowej przygody. Szczególnie korzystne może to być dla osób, które Muminki znają ze słynnych dobranocek. Wiele epizodów anime bazuje właśnie na tym tomie, daleko nie szukać - pierwszy odcinek.
- Samotność jest czasem potrzebna - powiedział Muminek. - Jesteś jeszcze za mała, żeby to zrozumieć.
Dla mnie jako osoby już dobrze zaznajomionej z tymi stworami, był to miły powrót do dzieciństwa, choć tym razem z historii wyniosłam zdecydowanie więcej. Samą lekturę uważam za bardzo udaną i śmiało mogę powiedzieć, że "W Dolinie Muminków" to jedna z najlepszych książek z serii, a już na pewno najbardziej refleksyjną. Mądra i czarująca, zdecydowanie.
Przeczytane: 13.07.2017
Ocena: 9/10