2/25/2017

2/25/2017

Norah Lofts "Czarownice z Walwyk"

Całe życie można przyrównać do wznoszenia budowli - solidnej i stałej - na której szczycie stoisz ty. Jedna rzecz prowadzi do następnej, przyczyna wiedzie do skutku - budowla pnie się do góry wraz z tobą.

"Czarownice z Walwyk" pierwszy raz zwróciły na siebie moją uwagę przed Bożym Narodzeniem, jednak nie stały się moim gwiazdkowym prezentem. Prawdę mówiąc, bardzo się z tego powodu cieszę, ponieważ nie byłby to wielce udany podarunek. Koniec końców, książka znalazła się na mojej półce tylko dzięki kuszącej zniżce przy zamawianiu podręczników na studia. 

Nie czuł żadnego smutku. Nikt nie cierpi dwa razy z powodu tej samej straty. 

Na okładce widnieje autor zupełnie inny, aniżeli w rzeczywistości - Peter Curtis to tak naprawdę Norah Loft. Znalazła się również informacja, jakoby autorka została nagrodzona licznymi nagrodami. Zadałam sobie nieco trudu i zweryfikowałam tę informację, choć do teraz nie mogę uwierzyć w ten fakt. 

Było to prawdopodobnie złe, złe i słabe, tak lubować się tym pięknym otoczeniem i cenić sobie coś, co przecież jest tylko materialne. trzeba zawsze pamiętać, jak mało ważne są takie rzeczy...

"Czarownice z Walwyk" miały być klasyczną literaturą grozy. Dodać to tego, że autorka została nominowana do Nagrody im. Edgara Allana Poe, a już w mojej głowie pojawił się ogólny zarys klimatu powieści. Jakie było moje rozczarowanie... Główna bohaterka, panna Mayfield, właśnie otrzymała posadę dyrektorki i nauczycielki w prywatnej szkole kanonika Thorby. Przekonała go swoją skromnością i doświadczeniem zawodowym, które zdobyła w Afryce. Życie w malowniczej wiosce wydaje się być sielanką, dopóki panna Mayfield nie znajduje karteczki z informacją, jakoby jedna z uczennic była krzywdzona przez wychowującą ją babcię. Stojąc na straży dobra dzieci, próbuje rozwiązać ten problem, choć z marnym skutkiem. Dziewczynka wszystkiemu zaprzecza, a wszystkie wskazówki prowadzą donikąd. Jednakże kobieta czuje czające się niebezpieczeństwo i próbuje ochronić Ethel. Starając się dotrzeć do sedna sprawy, ściąga ciemne chmury nie tylko na siebie, ale również na niewinnych mieszkańców Walwyk. Nauczycielka pada ofiarą magicznego spisku, a w jej śmiałe hipotezy nie wierzy nawet kanonik.

No cóż, lepsi ludzie niż ja byli nieraz pokonywani. Chrześcijanie szli na arenę ze śpiewem na ustach, ale i tak pożerały ich lwy. 

Być może wstępny zarys fabuły wydaje się ciekawy i, rzeczywiście, początek kusząco zaprasza do wejścia w świat mieszkańców małej wioski. Niestety, świat ten wydaje się w nijaki i bez wyrazu, choć obiecane zostały czytelnikowi magia, groza i dreszczyk emocji. Wątki magiczne są praktycznie jedynie wspominane, wymieniane cały czas, choć nie zostały dokładnie przedstawione. Coś na wzór "jest, ale nie ma", co wywołało we mnie olbrzymi niedosyt. Liczyłam na szczegółowe opisy sabatów, praktyk wiejskich wiedźm oraz ich magicznych mikstur. 

Musisz być tolerancyjny. Świat jest starszy niż chrześcijaństwo.

Krzywdzący czytelnika był przede wszystkim styl autorki. Po osobie, która urodziła się ponad sto lat temu, spodziewałam się bardziej wyszukanych form i dobrego smaku literackiego. Przeżyłabym słabo rozwijającą się akcję, pustych bohaterów, brak klimatu grozy i nijakie opisy, gdyby dialogi i narracja były na wyższym poziomie. Przez owe niedociągnięcia powieść miała charakter książki napisanej przez zdecydowanie bardziej współczesnego laika, podczas picia popołudniowej kawy w ogrodzie. W dodatku spłodzonej pośpiesznie z obawy przed nadciągającymi chmurami burzowymi. 

Mówił sobie, że hinduizm, buddyzm, mahometanizm i chrześcijaństwo mają prawo współistnieć, że żadna wiara nie ma monopolu na moralność. 

Jeśli ktoś szuka mało wyszukanej powieści na deszczowe podwieczorki i wcale nie gustuje w mroczniejszej atmosferze, być może to jest właśnie książka dla niego. Mnie ogólny zamysł autorki, jaki został przedstawiony w recenzji od wydawcy, bardzo się spodobał, jednak wykonanie jest naprawdę nędzne i pozostawia wiele do życzenia.

I pamiętaj, nie wolno ci się poddać. Na zawsze pozostań tą samą odważną i dobrą dziewczynką. 

Przeczytane: 03.05.2015
Ocena: 4/10


26 komentarzy:

  1. Szkoda. Często można się oszukać w tym, co pisze o książce wydawca. Zdarza się też, że na siłę próbuje wmówić ludziom, że jest to jakiś gatunek, np. kryminał, po czym okazuje się, że owszem wątek kryminalny występuje, ale nie to jest kręgosłupem powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie się z Tobą zgadzam. To jest szczególnie widoczne, kiedy pewien gatunek jest "modny" i dobrze się sprzedaje. Nagle okazuje się, że każdy uprawia ten gatunek i w każda książka w takim klimacie jest utrzymana.

      Usuń
  2. Szkoda, że książka okazała się tak słaba. Życzę, aby następne lektury były lepsze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo nie,to zdecydowanie nie mój klimat ;) Więc na pewno nie sięgnę po książkę,tym bardziej,jeśli nie oceniasz jej dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli nie Twój klimat, to już w ogóle nie warto nawet zapamiętywać tytułu :)

      Usuń
  4. Wykonałaś piękne zdjęcia, jednak widzę, że nie warto sięgać po tę książkę. Dobrze, że nas ostrzegłaś. Przynajmniej nie zmarnujemy czasu na coś przeciętnego i słabego. Będę omijać szerokim łukiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za pochwałę! :) A po książkę zdecydowanie nie warto sięgnąć.

      Usuń
  5. Powieść zdecydowanie nie w moim guście. Przykro mi, że i dla Ciebie ta czytelnicza przygoda nie była miła :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Grozę uwielbiam, zwłaszcza w klasycznym wydaniu, ale o tej powieści nie słyszałam. Jak widzę, niewiele straciłam, dlatego na pewno nie pokuszę się o przeczytanie tej powieści. Szkoda czasu na historię ze zmarnowanym potencjałem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uwielbiasz grozę, to nic dziwnego, że o książce nie słyszałaś. Jest zbyt kiepska, żeby o niej mówić.

      Usuń
    2. Haha, czuję się rozgrzeszona :)

      Usuń
  7. Ciekawy klimat na Boże Narodzenie :D książka nie dla mnie, ale może kiedyś się przekonam.

    OdpowiedzUsuń
  8. To zdecydowani nie mój klimat ;P, więc sobie odpuszczę.

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie słyszałam wcześniej o tej książce, ale widzę, że nie ma co żałować. Nie planuję jej czytać.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo podoba mi się okładka książki. Szkoda, że zawiodła Twoje oczekiwania. Również nie lubię książek, które są napisane stylem nieoddającym klimatu czasów, w jakich osadzona jest fabuła. Poważnie zastanowię się nad zakupem tej powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie zwracałam takiej uwagi na okładkę, ale faktycznie - całkiem niezła.

      Usuń
  11. będę omijać :D szkoda mi na nią czasu. brawo, że dałaś radę dobrnąć do końca :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mimo, że uwielbiam takie klimaty, to jednak wobec słabej oceny tej książki, tym razem sobie odpuszczę tę podróż czytelniczą. :)
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli uwielbiasz takie klimaty, to byłabyś podwójnie rozczarowana.

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger