11/29/2016

11/29/2016

Tove Jansson "Kometa nad Doliną Muminków"

Póki jest się u siebie w domu, nic nie może grozić. 

Zawsze chciałam przeczytać całą serię o Muminkach, albo chociaż jedną książkę. Te trolle (tak, to są trolle!) skradły moje serce już w dzieciństwie, kiedy to bajka o nich była emitowana w telewizji jako wieczorynka. Istotki są tak urocze, że zapadają w pamięć i naprawdę trudno nie czuć do nich sympatii.

Każdy byłby bardzo samotny, gdyby się go wszyscy bali.

Swoją przygodę z serią postanowiłam zacząć od "Komety w Dolinie Muminków", jednocześnie wiedząc, że jest to drugi tom. Nie przepadam za czytaniem serii od środka, ale tutaj zrobiłam wyjątek. Dlaczego? Przecież nikt nie oglądał też bajki jak serialu, odcinek po odcinku, prawda? Ano właśnie. A przede wszystkim... to właśnie w tej części pojawia się Włóczykij. To chyba tłumaczy wszystko. 

Ale przypomniałem sobie właśnie w tej chwili, jak niebezpiecznie jest posiadać zbyt wiele rzeczy. 

W tym tomie Muminek wyrusza w podróż, której celem jest Obserwatorium, a w tej wyprawie towarzyszy mu Ryjek. Mama Muminek i Tata Muminek postawili przed nimi bardzo ważne zadanie- muszą dowiedzieć się, cóż to za Kometa zbliża się nieuchronnie do Doliny Muminków. W czasach dzieciństwa ta sytuacja pewnie mnie nie zdziwiła, ale czytając teraz tę książkę, pomyślałam o współczesnych rodzicach i ich nadopiekuńczości... Pewnie taki wątek w dzisiejszych bajkach były stanowczo niewskazany. Ale na szczęście moje czasy były bardziej liberalne pod względem wychowywania dzieci. Jestem absolutnie za przywróceniem takich bajek. 

Wiem, że w książkach przygodowych wszystko zawsze dobrze się kończy. 

Tove Jansson jest dziecięcym geniuszem. Miło jest wrócić do tych historyjek po latach i znów przenieść się do Doliny Muminków (swoją drogą, ona istnieje naprawdę- w Naantali, w Finlandii). Z chęcią przeczytałabym serię o Muminkach jeszcze raz w dorosłości, gdybym zrobiła to w dzieciństwie. Zupełnie inaczej czyta się bajki z perspektywy dziecka, a inaczej z perspektywy dorosłego- okazuje się, że mają w sobie większą głębię, aniżeli większość książek dla dorosłych czytelników. Dlatego już niebawem zabiorę się za kolejny tom.

Zdaje mi się, że jestem,

Ponadto książeczki opatrzone są ilustracjami autorki, które są po prostu rozkoszne. Dosłownie rozpływam się nad nimi.

Wiem. Wszystko wydaje się trudne, kiedy się chce posiadać różne rzeczy, nosić je ze sobą i mieć je na własność. A ja tylko patrzę na nie, a odchodząc, staram się zachować je w pamięci. I w ten sposób unikam noszenia walizek, bo to wcale nie należy do przyjemności.

Polecam gorąco na jesienne i zimowe wieczory. Najlepiej czyta się z cudowną piosenką "Sininen uni" Tapio Rautavaara w tle. Nic tak nie rozgrzewa, jak ciepło w domu Muminków i nic nie zapewnia lepszego snu, aniżeli powrót do dziecięcej fantazji.

- Wszystkie są twoje? - szepnął Ryjek. 
- Tak, póki tu mieszkam - odparł Włóczykij beztrosko. - Wszystko, co widzę, do mnie należy, cała Ziemia, jeśli chcesz wiedzieć. I to mnie raduje. 

Przeczytane: 11.10.2015
Ocena: 10/10



8 komentarzy:

  1. Zawsze w dzieciństwie oglądałam muminki :) Sentyment pozostał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, Muminki bajkowe są mało muminkowe. Przekonałam się już o tym. Są bardzo... łagodne, jeśli porównamy je do książki.

      Usuń
  2. Wiesz co, chyba też kiedyś sięgnę do książek. Wieczorynkę oczywiście oglądałam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak skończę HP, pożyczamy Muminki.
    A ja się we Włóczykiju kochałam!XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na grudzień planuję kolejne Muminki. A Włóczykij... Ach <3

      Usuń
  4. Uwielbiałam Muminki, właśnie sobie uświadomiłam, że dawno się z nimi nie spotkałam, chętnie po nie sięgnę. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem ciekawa, jak będzie wyglądać "Zima w Dolinie Muminków", bo może warto jednak sięgnąć od razu po tę część :)

      Usuń

Copyright © Satukirja , Blogger